Logo

Strona Głowna

Informacje praktyczne

Informacje krajoznawcze

Targoszów dawniej i dziś

Wspomnienia mieszkańców

Wędrówki po Targoszowie i okolicach

Kapliczki targoszowskie

Ciekawostki i tajemnice

Kontakt

Księga Gości


Ciekawostki i tajemnice

Dlaczego schronisko "Pod Leskowcem" nie jest położone pod Leskowcem?

Każdy kto zakupi w schronisku PTTK widokówkę, mapę, czy też przewodnik, przeczyta w nim, że schronisko nazywa się "Pod Leskowcem". Jest to o tyle ciekawe, że przecież szczyt, pod którym leży schronisko to Groń Jana Pawła II czyli Jaworzyna. Skąd ta nieścisłość?
Gdy budowano schronisko szczyt ten nazywał się Leskowiec. Sąsiadujący z nim bliźniaczy szczyt nazywał się Beskid. Z resztą zmierzając w kierunku Łamanej Skały pierwsza napotkana przełęcz do dziś nazywa się Beskid, ewentualnie Beskidek. Gdy przed I wojną światową austriaccy geodeci i kartografowie wykreślali mapy tego terenu, Beskid błędnie nazwali Leskowcem, a właściwy szczyt Leskowiec zyskał miano Jaworzyny. Lata mijały, nazwy się utarły i pozostały jak widać do dnia dzisiejszego. Choć jednak z małym wyjątkiem. Nawet gdy dziś zapytamy mieszkańca Targoszowa pod jakim szczytem leży jego wieś, odpowie bez zastanowienia: "pod Bieskidem".

"Arka"

Nieopodal szczytu Królewizny, na polanie oddalonej nieco od żółtego i zielonego szlaku turystycznego znajduje się dziwna budowla. Arka - jak nazywają ją miejscowi - stała się domem dla pewnego człowieka na ponad 20 lat. Mieszkaniec Libiąża po odniesionym w kopalni wypadku i uszczerbku na zdrowiu jakiego wówczas doznał, postanowił opuścić rodzinę i wyjechać w odludne miejsce. Wybrał polanę obok Królewizny. Tam zaczął budować dom przypominający wyglądem statek. Dom uniesiony w powietrzu, pozbawiony drzwi i posiadający tylko niewielkie okienko, przygotowany miał być na zbliżający się potop. Człowiek ten, bardzo uczynny i służący pomocą miejscowej ludności, głownie przy pracach polowych, otrzymywał w zamian różnego rodzaju sprzęty do wyposażenia i przede wszystkim blachy, którymi obijał swoją arkę. We wrześniu 1999 roku nagle zmarł. Pochowany został na cmentarzu w Wadowicach. Arka stoi do dziś i przypomina o swoim mieszkańcu...

Arka Arka

Grób na Sadybie

Sadyba to bynajmniej nie dzielnica Warszawy, lecz w tym przypadku jeden z niewielkich targoszowskich przysiółków (zaledwie dwa domy). Położony jest on przy czerwonym szlaku, pół godziny drogi od schroniska. To właśnie tu ok. 300 metrów od czerwonego szlaku znajdziemy drewniany i nieco młodszy, metalowy krzyż. Jak powiadają miejscowi, pochowany jest tu partyzant, działającej w tej rejonie po wojnie partyzantki antykomunistycznej. Co ciekawe ponoć zginął zupełnie przez przypadek. Wracając do kryjówki został omyłkowo raniony przez "swoich". Ponieważ obawiano się, że gdy wyzdrowieje może zacząć "sypać", został zabity i pochowany z dala od wsi w lesie pod Leskowcem. Obecnie miejsce to otoczone jest opieką uczniów z miejscowych szkół.

Grób na Sadybie

Hrabskie buty

"...Leskowiec jest świetnym punktem widokowym. Zdobi wierch jego wysoki krzyż drewniany, około leżą duże płyty kamienne, na których byli właściciele tych dóbr z przed 30-tu lat ku upamiętnieniu swego pobytu kazali wykuć ślady swych stóp i herby. Nie dali się ostać tym pańskim kaprysom pasterze i płyty potłukli, bądź skulali na dół ku swojej uciesze. (...) Z powodu onych stóp chłopi okoliczni nazywają też Leskowiec Butami..."

Tak w latach 20-tych ubiegłego wieku opisywał Leskowiec nestor polskiej turystyki górskiej Kazimierz Sosnowski. Tematykę zaginionych płyt z Leskowca poruszył również Aleksy Siemionow w swojej doskonałej monografii "Ziemia Wadowicka", pisząc: "Niektórym turystom górskim z początku XX wieku nieobca była próżność. I tak np. ówcześni właściciele Ponikwi, hr. Potoccy z Zatora w towarzystwie hr. Wielopolskiej, wyszedłszy na Leskowiec postanowili uwiecznić ten wyczyn przez zlecenie wykucia w kamiennych płytach na szczycie ich stóp. Od tego czasu zaczęła ludność okolicznych wiosek nazywać Leskowiec Hrabskimi Butami. Nazwa ta, mimo, że płyty ze stopami dawno zniknęły, jednak przetrwała w pamięci ludzi". Dziś 80 lat później nad szczytem nadal góruje drewniany krzyż, nowy, postawiony w jubileuszowym roku 2000. Los kamiennych tablic, o których wspominały dawne przewodniki turystyczne, był nieznany. Do niedawna...

Z inicjatywy Jana Lizaka, gospodarza schroniska na Leskowcu i Piotra Tomy, zapalonego turysty górskiego z Andrychowa tablice udało się odnaleźć, bezpiecznie przetransportować do schroniska i umieścić koło rogacza. Na pierwszej z nich w jej górnej części widnieje na niej napis "J. W. hr. Ad. Potocki" [Jaśnie Wielmożny hrabia Adam Potocki], w środkowej dwie wykute stopy, a w dolnej data "Roku 1846". W lewym dolnym rogu wyryto grupę cyfr: 19012. Niestety nie wiadomo, co one oznaczają. Płyta posiada rozmiary, które są zbliżone do kwadratu: szerokość to 81 cm a wysokość wynosi 79,5 cm. Grubość płyty wynosi od 15-20 cm. Litery nazwiska na płycie mają zróżnicowaną wysokość wynoszącą od 6-13,5 cm. Wysokość wyrytych obcasów to 24,5 cm, a głębokość ich rycia wynosi od 1,5-2,5 cm. Naroża płyty są ścięte. W lewym górnym rogu płyta posiada znaczny ubytek materiału. Ciekawostką geologiczną jest spory kawałek innego białego kamienia, który jest doskonale widoczny w piaskowcowej bryle pamiątkowej tablicy. Wydaje się, że historyczne płyty wykonane są z różnych gatunków piaskowca. Prawdopodobnie materiał na płyty pozyskiwano z dwóch różnych miejsc.

Druga płyta dołączyła do pierwszej i spoczęła obok schroniska nieco później. Jej transport był o wiele trudniejszy ze względu na pokaźne rozmiary. Niestety jest ona uszkodzona i nie wszystkie dane są na niej czytelne. Dzielona jest pionową linią na dwie części. W części lewej widnieje napis "hr. Mery [Maria] Wielopolska", dwie wykute stopy i fragment daty "4/9". W części prawej widnieje napis "Roman B. - : Taube". [Roman Baron: Gołąb (z niem.)], dwie wykute stopy i druga część daty "1898". Płyta ta posiada niezbyt regularne kształty. Jej wymiary wynoszą: wysokość 85 cm, długość 128 cm. Grubość płyty wynosi 18cm. W lewym dolnym rogu kamień posiada znaczny ubytek materiału, który zniszczył fragment wyrytego wizerunku. Rysunek damskich trzewików ma około 16 cm wysokości, męski but ma wysokość 27 cm. Kształty obcasów mają około 2 cm głębokości. Wykute inskrypcje nazwisk mają około 5,5 cm wysokości.

Intencją znalazców było pozostawienie tablic w rejonie Leskowca. Najlepszym rozwiązaniem byłby ich powrót na szczyt. Jednak obawa przed wandalami sprawiła, że zostały one wyeksponowane obok schroniska.

Ile było kamiennych tablic? Nie wiadomo. Ale być może dowcipni pastuszkowie pozostawili jeszcze coś dla nas. Poszukiwania trwają...

Sporą ciekawostką jest umieszczenie na tablicy ze stopami hrabiego Adama Potockiego figury znajdującej się na herbie rodowym Potockich. Na tarczy herbu "Pilawa" znajduje się trójramienny krzyż (dolne ramię jest o połowę krótsze od dwóch górnych). Krzyż ten został sprytnie ukryty w literze "t" nazwiska Potocki.

Hrabskie buty Hrabskie buty

 

flaga UniiNiniejsza strona została zrealizowana przy wsparciu Wspólnoty Europejskiej w ramach Programu MŁODZIEŻ. Treści tego projektu niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko Wspólnoty Europejskiej, czy Narodowej Agencji i instytucje te nie ponoszą za nie odpowiedzialności.

 

na początek/strona głowna/kontakt

Strona administrowana przez Babiogórskie Stowarzyszenie "Zielona Linia"

 

Kurier Stryszawski Online"

Ośrodek "Mandala"

Schronisko " Pod Leskowcem"

Babiogórskie Stowarzyszenie "Zielona Linia"

Wikipedia - Internetowa Encyklopedia

Strona naszych sąsiadów - Kukow.pl

Pobierz Firefoksa!

Pobierz Open Office

Portal o Beskidach

Nakarm głodne dziecko!


Materiały do strony zebrali:
(w kolejności alfabetycznej)
Edyta Baniak,
Kinga Bańdura,
Joanna Bargiel,
Sylwia Bargiel,
Krzysztof Bury,
Łukasz Elżbieciak,
Dorota Iciek,
Katarzyna Iciek,
Piotr Iciek,
Marta Krzeszowska,
Katarzyna Kudzia,
Ewelina Małysa,
Paweł Małysa,
Ewa Okruta,
Katarzyna Okruta,
Anna Palichleb,
Mateusz Płonka,
Ewa Pyka,
Joanna Pyka,
Marta Pyka,
Maciej Targosz,
Karolina Wątroba,
Marcin Wątroba

Tekst: Łukasz Elżbieciak, Piotr Pochopień. Zdjęcia: Łukasz Elżbieciak, Monika Zawada-Miska oraz archiwum. Wykorzystanie materiałów z tej strony bez zgody autorów zabronione.